W ramach nowej akcji reklamowej z rekomenduj.to dostałam wczoraj bardzo sympatyczną paczkę od Winiary...
W środku:
-krajanka buraczkowa
-krajanka warzywna
-krajanka ogórkowa
-ściereczka z fajnym logo
-przewodnik ambasadorki marki
-ulotki...
Pomysł sam w sobie jest bardzo fajny. Nie wiem jak to wygląda u Was, ale jak ja mam trzeć ogórki czy, jeszcze gorzej, buraczki .... nazwijmy to tragedią...
Nie przetestowałam jeszcze wszystkich, jednakże ogórkowa mnie załamała :(
Jedyne co mi przychodzi do głowy, kiedy mam opisać swoje odczucia w stosunku do tego co powstało w garnku to WTF ?! Kto z typowo polskiej zupy robi sobie jaja? Problemem są ogórki. KONSERWOWE! :o Jestem lekko w szoku, bo odwieczny rodzinny przepis i znajomi kucharze mówią wyraźnie: do ogórkowej dajemy ogórki kiszone!
Masakra jakaś, ale chociaż dobrze przyprawiona ;) W sumie, można by tę bazę do zupy zamienić na całkiem przyzwoitą bazę np. do gulaszu. Wypada dużo lepiej :)
Pora na Krajankę Buraczkową.... Właściwa nazwa powinna brzmieć: pomidorowa z buraczkami. Pomidorowa byłaby świetna, zawartość kawałka startego buraczka powoduje, iż jest to tylko jadalne, bądź zjadliwe... heh...
Czyli pozostał nam już tylko jeden eksperyment: warzywna. Zapowiada się dobrze. Pytanie czy też będzie wszystko pływać w koncentracie pomidorowym ;)
Tym razem, zamiast trzymać się podanego przepisu, najpierw przeczytałam skład ;)
Wychodzę z założenia, że jak się rozczarować to lepiej pozytywnie, więc nastawiłam się na "zonka" i ... nie rozczarowałam się... :/
Test skończył się pomidorową :) Całkiem dobrą !!!
Podsumowując: pomysł sam w sobie genialny, gorzej z wykonaniem: zaczynając od nieodpowiedniego składu, a na skromnej zawartości kończąc... Jedynym plusem jest zawartość przypraw. Jeżeli ktoś lubi pomidory w buraczkowej lub kapuśniaku czy warzywnej Krajanka da radę. Dla mnie, gustującej w tradycyjnych smakach odpada. Ratunkiem dla produktu jest pomysłowość konsumenta.
Cena też nie wydaje się adekwatna do zawartości ;) Przy moich domownikach min. 3 złote za coś co trzeba przerobić i wystarczy na jeden obiad nie brzmi zachęcająco. Bardziej opłaca się kupić mrożoną mieszankę ;)